poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 5


Minął już tydzień od pamiętnego dnia, kiedy Marco i Sylwia pierwszy raz się spotkali. Niestety żadne z nich nie miało czasu, aby do siebie napisać, a w dodatku dziewczyna oddała komputer do naprawy. Siedziała teraz w kuchni i jadła kanapki, które przygotował jej ojciec. Myślała nad swoim życiem. Czuła, że musi coś zmienić. Tylko nie wiedziała co. Nagle do jej mieszkania wpadł zdyszany Thomas.
- Sylwuś, nie uwierzysz co udało mi się zdobyć i to w ostatniej chwili. – rzucił jakieś bilety na stół.
- Wow. Thomi bilety na sparingowy mecz Borussi. Super niespodzianka. Jednak nie wiem czy chcę tam iść. Znowu będę musiała oglądać Felixa. Jeżeli to nie jest ważny mecz to pewnie będzie grał całe dziewięćdziesiąt minut, a ja nie zniosę jego widoku.
- Wiem, ale chyba przez niego nie znienawidzisz piłki nożnej? Sylwuś chodź ze mną, proszę cię. – zrobił smutną minkę, aż trudno było mu odmówić.
- Dobra zgadzam się, ale robię to tylko dla ciebie. To z kim dzisiaj grają nasze pszczółki? - zapytała
- Z tego co wiem to z imienniczką z Moenchengladbach.
- Już nie mogę się doczekać. Chcesz to się częstuj. – podsunęła mu talerz z kanapkami.
- Dzięki, nic dzisiaj nie jadłem przez te zamieszanie z meczem. – zajadał się.
- A może chcesz coś do picia?
- Nie, ja już lecę. Przyjadę po ciebie o szóstej.
- Będę gotowa na czas.
- Do zobaczenia. – pocałował ją w głowę i wyszedł.



***

O godzinie osiemnastej na stadion Signal Iduna Park zjechała swoim autokarem cała drużyna Źrebaków, a w niej Marco Reus. To będzie jego pierwszy mecz, o ile trener da mu trochę pograć. W końcu jest nowy i będzie musiał walczyć o pierwszy skład. Znalazł już nowych kolegów w drużynie i zaprzyjaźnił się z nimi. On, Roman Neustadter i Tony Jantschke tworzyli na treningach zgrany i silny atak. Dzięki nim Marco poczuł, że ma wsparcie, że ma w końcu prawdziwych kumpli. Mieli ze sobą wiele wspólnego. Właśnie zaczął się ich pierwszy trening przed meczem. Za godzinę przecież mecz.


***

Do meczu zostało nie wiele czasu, a dziewczyna dopiero teraz zaczęła się ubierać. Założyła bluzkę, żółte rurki i czarne balerinki. Włosy rozpuściła. Godzinę później siedziała na trybunach obok swojego przyjaciela Thomasa. Mecz zaczął się punktualnie. Niestety tak jak się spodziewała Felix grał od samego początku. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Po przerwie zrobiło się ciekawiej, a na pewno dla Sylwii. Na boisko wszedł znajomy blondyn.
- Przecież to jest ten chłopak z koncertu, który mnie zaczepił. On jest piłkarzem? Nie spodziewałam się. Może to po prostu przypadek, że ponownie go spotykam. - pomyślała.
Na sam koniec były najlepsze emocje. W 85. minucie gola z przewrotki strzelił Felix. Cieszyłam się, bo dzięki niemu Borussen prowadzili. Niestety w doliczonym czasie gry wynik wyrównał Reus. Mecz zakończył się remisem.
- Szkoda, że nie wygrali, ale to przecież tylko sparing. A więc chociaż wiem jak ma na imię ten blondyn. Chyba mam słabość do tego imienia. - nadal rozmyślała.
Thomas bez słowa poleciał pogratulować Felixowi. Sylwia nie miała na to ochoty, więc dalej siedziała czekając, aż wróci jej przyjaciel. Znudzona długim oczekiwaniem udała się do łazienki. Zeszła na dół przez tunel. Na szczęście nie było już wielkiego tłumu kibiców. Patrzyła w lustro, przemywając ręce. Nagle poczuła jak kręci jej się w głowie. Z jej nosa zaczęła lecieć krew. Nie wiedziała co się dzieje. Usiadła skulona przy ścianie i płakała. Nie chciała, żeby ktoś ją widział w takim stanie. Była cała roztrzęsiona. Po kilku minutach podniosła się i wytarła zapłakane oczy chusteczką. Postanowiła, że pójdzie poszukać przyjaciela. Kiedy wyszła z łazienki poczuła się lepiej. Na szczęście od razu zobaczyła Thomasa. Kiedy ją zobaczył natychmiast do niej podbiegł.
- Sylwia gdzieś ty była? - zapytał z troską, przytulając ją
- Byłam w ła... - nie zdążyła odpowiedzieć, bo zasłabła w jego ramionach.
Przerażony chłopak zaczął wołać o pomoc. Zbiegło się kilku piłkarzy Dortmundu i drużyny przeciwnej. Jeden z piłkarzy przywołał lekarza ze sztabu medycznego. Zrobiło się niepotrzebne zamieszanie. Nikt nad tym nie panował.



***

Tymczasem Marco brał prysznic po wyczerpującym meczu. Kiedy skończył, przebrał się, a potem zaczął rozmowę z Tonym. Nagle do szatni wpadł zziajany Roman.
- Nie uwierzycie co się stało. Jakaś dziewczyna na korytarzu straciła przytomność i zrobiło się zbiegowisko.
- Dawaj Tony idziemy zobaczyć. - oznajmił zaciekawiony Reus.
Chłopaki wyszli z szatni, lecz nic nie mogli zobaczyć, ponieważ dziewczyna była otoczona piłkarzami, którzy zasłaniali całe zdarzenie. Marco od razu ją poznał. Kiedy odzyskała przytomność, wszyscy zaczęli się rozchodzić tam skąd przyszli został tylko Marco, który cały czas jej się przyglądał. Stał kilka metrów od całego zajścia. Lekarz oznajmił przestraszonej dziewczynie, że to tylko zwykłe zmęczenie i że powinna o siebie dbać. Przepisał jej kilka leków na wzmocnienie, a potem odszedł.
- Sylwuś, ale się o ciebie bałem. Myślałem, że coś ci się stało. - przytulił ją.
- Nic mi się nie stało. Już jest dobrze.
- Poczekasz tu na mnie chwilę. Pójdę tylko powiedzieć Felixowi, że nigdzie z nim nie idę. - wstał i gdzieś poszedł.
Marco postanowił wykorzystać, że jest sama. Zbliżył się do miejsca, gdzie siedziała i zaczął rozmowę.
- Cześć. Nie mogę uwierzyć, że ponownie się spotykamy. - nieśmiało usiadł koło niej, a ona się odwróciła.
- Cześć. To ty mnie zaczepiłeś tydzień temu na koncercie.
- Zgadza się. Wiedziałem, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Cieszę się, że znowu cię widzę.
- Mnie też jest miło, w końcu niekażdy chwali mój talent wokalny. - zaśmiała się.
- Ale ja naprawdę myślałem, że ty jesteś piosenkarką. Czemu zemdlałaś? Coś ci się stało? - zapytał
- Nie to po prostu zwykłe przemęczenie. Nic wielkiego. Przyjechałeś tutaj rozegrać mecz?
- Tak, jestem piłkarzem. Szkoda, że mi nie kibicowałaś. - zaśmiał się, patrząc na moją bluzkę.
- No niestety. Skoro tu mieszkam, kibicuję swoim. I ten twój gol w doliczonym czasie... Nie ukrywam, że podniósł mi ciśnienie. - uśmiechnęła się.
- Jesteś na mnie zła, ale rozmawiasz ze mną, więc nie jest tak źle. - wyszczerzył ząbki.
- Wybaczam ci. Duszno się tu zrobiło.
- Tylko nie mów, że znowu jest ci niedobrze. - wystraszył się.
- Spokojnie. Jest dobrze, nie będę już mdlała. - zaśmiała się.
- To co powiesz na mały spacer wokół stadionu.
- Nie wiem. Chyba, że zadzwonię do Thomasa. Miałam tu na niego czekać. - Chwilka. - wybrała numer do przyjaciela i zadzwoniła, żeby po nią nie wracał, chłopak nie był z tego powodu zadowolony, ale się zgodził.
- Teraz możemy iść. - oznajmiła Sylwia.
- Wiesz jak mam na imię? - uśmiechnęła się
- Przepraszam cię Marco, bo ja się nie przedstawiłam. Mam na imię Sylwia.
- To może opowiesz coś o sobie?
- Hmm... Mieszkam w Dortmundzie od czterech lat. Jestem Polką. Mam 16 lat. Lubię podróżować, najczęściej jeżdżąc z kumplami na ich występy. To tyle... teraz twoja kolej.
- Urodziłem się w tym mieście, ale musiałem je opuścić ze względu na rozwój piłkarski. Moja rodzina nadal tu mieszka, ale rzadko ich odwiedzam, bo nie mam zbyt wiele czasu. Ten oto sparing był moim pierwszym mecz w tej drużynie. Niedawno przeprowadziłem się do Moenchengladbach.
- Czyli poświęciłeś się piłce.
- Kocham robić to co lubię i tak właśnie jest w tym przypadku.
- A kiedy wyjeżdżacie?
- Dokładnie za dwie godziny. - wyznał, spoglądając na zegarek.
- Pewnie powinieneś odpoczywać w hotelu, a nie szlajać się ze mną. - zarumieniła się.
- Oj tam. Wcale nie jestem zmęczony, a tak poza tym to spaceruję sobie z miłą dziewczyną.
- Wiesz, że ostatnio pisałam z jednym Ma... - przerwała, bo ujrzała nadchodzącego Oskara.
- Oskar co ty tu robisz? - wstała i podbiegła do niego.
- Sylwuś! Mogę zadać ci to samo pytanie. Ja czekam tu na znajomą.
- Yhy... Znajomą? Oskar nie poznaję cię. - powiedziała z głupim uśmieszkiem, ruszając przy tym brwiami.
- Widzę, że ty też się nie nudzisz. Może zapoznasz mnie?
- Marco to jest Oskar. - przedstawiła ich sobie, a panowie przywitali się uściskiem dłoni.
- Nie będę już wam przeszkadzał. Później do ciebie zadzwonię. - ucałował ją na pożegnanie i odszedł.
- Chyba będę się zbierała. Rodzice mnie uduszą, że tak długo nie przychodzę.
- Dobra, a mogę cię odprowadzić?
- Jeżeli chcesz, to możesz. Nie mam nic przeciwko. To jest niedaleko.
Całą drogę długo rozmawiali, aż dotarli pod dom Sylwii.
- Mam do ciebie małą prośbę. Dałabyś mi swój numer telefonu.
- Jeżeli się odezwiesz to czemu nie. - wyciągnęła swój telefon i podała chłopakowi numer.
- Szkoda, że dzisiaj wyjeżdżam, ale skoro cię poznałem... Mógłbym częściej wpadać do rodziców. Chciałbym cię bliżej poznać. Co o tym myślisz?
- To miłe, a więc czekam na telefon od ciebie. Z wiadomością, kiedy przyjedziesz. - promieniała z radości.
- A więc szykuj się, bo długo nie będę czekał.
- Nie mogę już wytrzymać z tęsknoty. - zażartowała, a potem przytuliła go i poszła w stronę drzwi mieszkania.
- Kolorowych snów. - krzyknął na odchodne.
- Dziękuję i nawzajem.
Chłopak już miał zamiar iść. Odprowadził dziewczynę wzrokiem i odwrócił się na pięcie. Nagle z domu wybiegła dziewczyna.
- Marco, zaczekaj! ...



Nie obiecuję, ale spróbuję dodawać rozdziały dwa razy w tygodniu. Jeżeli mi się uda to następny w czwartek. Dziękuję za wszystkie komentarze i mam nadzieję, że was nie zawiodłam powyższym rozdziałem. Jeżeli rozdział przypadł do gustu to proszę o komentarze. Pozdrawiam, Sylwia.






Miejsce spaceru Sylwii i Marco



17 komentarzy:

  1. Grrr, w takim momencie przerwać? No wiesz co xD
    Szkoda, że poraz kolejny się nie rozpoznali. - Może kiedyś ;) Już myślałam, że Sylwia powie, że pisała z jakimś Marco, a tu Boom i ja też, ale z Sylwią ;D Dobra już się ogarniam..
    Wspaniały rozdział;3
    Czekam na nexta ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały! <3
    Mam nadzieję że kiedyś się rozpoznają :> Jednak fajnie, że ze sobą pogadali i pospacerowali.
    Czekam na rozwój wydarzeń, bo naprawdę ciekawie się zapowiada! Kocham tego bloga <3
    Pozdrawiam, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gr gr gr ;d
    Nie przerywaj w takim momencie, ej ;d Nie ładnie ; )
    Rozdział bardzo fajny ;* Czekam na kolejny ;*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie )

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest boski.
    Oo...znów się spotkali
    czekam na kolejny.:**

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Tylko szkoda, że przerwałaś w takim momencie. Mam nadzieję, że w końcu się rozpoznają. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodko *.*
    Jejciu taki moment ! :D
    Dobrze, że chociaż pogadali ze sobą dłużej ;)
    Czekam na nowy.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Skorzystałam z zaproszenia i wpadłam na twojego bloga... Naprawdę jestem pod wrażeniem. Podoba mi się język jakim piszesz, a i opowiadanie ciekawie się zapowiada. Chciałabym być informowana o nowych rozdziałach :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. No jak można przerwać w takim momencie, jak ... ! : D Już myślałam, że wyda się że ze sobą pisali, trzymasz w napięciu : ) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba! :)
    Szkoda że przerwałaś w takim momencie, ale to zazwyczaj zachęca do niepewności i wtedy czekasz na to dniem i nocą :D
    Czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne <3
    Czekam z niecierpliwością na nn <3
    Przepraszam, że nie komentowałam wcześniejszych, ale miałam problemy z internetem. ;/
    Pozdrawiam i buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. ciekawe kiedy się wyda, że to oni ze sobą pisali:)
    Czekam na nexta:)
    Pozdrawiam:**

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny odcinek, jestem bardzo ciekawa czy Sylwia powie teraz Marco o tym, że z jednym pisała :)
    Zapraszam do nas na nowy odcinek :)
    http://diespannungsteigt.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  13. Super !!! <3
    Pisz dalej:D
    Ciekawe co będzie z Sylwią ...
    Czekam na nn
    Pozdrawiam>

    Zapraszam na nowy rozdział u mnie
    http://be-your-self-6969.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Super <3
    Czekam na nn z niecierpliwością ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. O Jezu, jakie to romantyczne!! No i jakże interesujące! Ta niewiedza! Kurde, gdyby oni tylko wiedzieli, że to ona jest tą Sylwią z którą on tak namiętnie pisał, a to on jest tym Marco z czatu! Jestem ciekawa jak potoczy się ich dalsza znajomość. Buziaki i zapraszam do mnie w wolnej chwili ;*
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale wybrałaś moment na przerwanie ! ;p
    Rozdział świetny ;)
    Żałuję, że wcześniej tu nie zaglądnęłam, ale teraz na pewno będę ;)
    Pozdrawiam - Nikola ! :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakie to słodkie *.* }
    Musiałaś przerwać akurat teraz ?
    czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń