Zegar stojący na drewanianej szafce wskazywał godzinę za dziesięć piątą. Niebo zaczęło się rozjaśniać, dając kolejny piękny poranek. Pomimo budzika, który natarczywie budził nastolatkę, ona ani drgnęła. Smacznie i beztrosko śniła, wtulona w ciepłą pierzynę. Chwilę później jej sen przerwało donośne walenie w szybę drzwi balkonowych. Bez zastanowienia podniosła się z łóżka. Spojrzała przed siebie, ale zobaczyła tylko ciemną i chudą postać. Nie mogła jej rozpoznać, ponieważ zasunęła wieczorem na okna rolety. Nie wiedziała kto to może być i czego od niej chce. Nie wahając się, złapała za gliniany wazon, który stał na szklanym stoliku. Była coraz bliżej drzwi, jej oddech stawał się coraz cięższy. Nikogo tu przecież nie znała, a teraz ktoś dobija się do jej balkonu. Niepewna brunetka postanowiła dyskretnie odsłonić okno. Odchyliwszy kawałek rolety, spostrzegła zniecierplwionego ciągłym staniem Dominika. Odetchnęła z ulgą, udostępniając mu wejście do pokoju.
- Cześć! No ile można na ciebie czekać. Myślałem, że jesteś już gotowa. - zaczął gorączkowo brunet.
- Wiesz jak mnie przestraszyłeś? Przecież miałeś do mnie zadzwonić. - tłumczyła się, wyciągając z walizki ubrania.
- Aha i chciałaś mi przyrąbać tym wazonem. Szczęście, że jestem cały. - naśmiewał się rozbawiony chłopak.
- Bardzo śmieszne. Nawaliłam, ale zaraz będę gotowa. Poczekaj tutaj chwilę. - zgarnęła potrzebne jej rzeczy i weszła do łazienki.
W tym samym czasie Dominik złapał za pilot od telewizora. Ułożył się wygodnie na łóżku dziewczyny, gdzie niechcący znalazł zdjęcie nieznajomego mu chłopaka. Uznał, że nie będzie wścibski, więc odłożył fotografię na miejsce. Po dziesięciu minutach nieobecności do pokoju wróciła ubrana Sylwia.
- Zjawiskowo wyglądasz. - wyznał, zalotnie unosząc brwi.
- Dziękuję. - zarumieniła się.
- Nie bez powodu wtargnąłem do ciebie balkonem. - uśmiechnął się tajemniczo. - Zejdziemy nim także na dół.
- Co? Przecież jesteśmy na trzecim piętrze. Jak ty to sobie wyobrażasz? - wyznała oburzona, a zarazem wystraszona.
- Spokojnie. Musimy tylko przejść na stronę, gdzie jest mój balkon, a tam będą schody ewakuacyjne, którymi zejdziemy. To tak dla bezpieczeństwa, aby nikt nas nie zauważył w hotelu.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz. Od razu uprzedzam, że mam lęk wysokości. - oznajmiła, pakując do torebki telefon.
Dziewczyna zamknęła drzwi, a z pokoju wyszli oknem. Po chwili znaleźli się u chłopaka, gdzie po schodach mogli dojść na parter. Ostatni stopień dzieliła od ziemi metrowa odległość, a więc pierwszy skoczył Dominik, po czym złapał przechyloną dziewczynę w pasie i postawił na podłoże.
Kilka minut później dotarli do zaplanowanego miejsca. Kelner podał im zamówioną czekoladę, która okazała się najlepszą, jaką kiedykolwiek pili.
- Mamy jeszcze trzy godziny, bo zbiórka jest o dziewiątej. - oznajmił popijając gorący napój.
- Mam nadzieję, że nikt nas nie przyłapie. - wiedziała, że jeżeli ktoś się o tym dowie, to na pewno będą mieć problemy, przecież opiekunowie są za nich odpowiedzialni.
- Na pewno nikt się nie pozna, że gdzieś wychodziliśmy. - odpowiedział pewny swego.
- Może masz rację. To może opowiesz mi coś więcej o sobie. -Dominik nabrał w płuca dużo ilość powietrza i zaczął opisywać to co przeszedł.
- A więc moje życie nie jest łatwe. Skrywałem swoje pochodzenie przed wszystkimi, a jak myślałem, że znalazłem odpowiednią osobę, której mogę o tym opowiedzieć, zostałem przez nią okropnie skrzywdzony. Nie wiem czy chciałabyś mnie dalej wysłuchiwać. - odrzekł, patrząc w jeden punkt.
- Ej, Dominik. Mi możesz mówić o wszystkim, jestem dyskretna. Jesteś moim przyjacielem, prawda? - mówiła z powagą i przejęciem, aż chłopak postanowił jej zaufać.
- No dobra. Tu chodzi o Ewę, bo kiedy ją poznałem ona była inna. Zakochałem się w niej, ale któregoś dnia pokazała swoją prawdziwą twarz. Cały czas robiła mnie w balona. Zgrywała się przede mną. Nie wiem czy to jej sprawiało jakoś satysfakcję, czy może ją to bawiło. Kiedy powiedziałem jej kim naprawdę jestem, w mig straciłem wszystkich przyjaciół, a to wszystko przez nią. - opowiadał jej historię, która niestety go dotknęła.
- Dominik, naprawdę ci współczuję. Powiem ci, że Ewka była kiedyś inna, ale potem w niewytłamaczalny sposób się zmieniła. - objęła chłopaka ramieniem, dodając otuchy.
- Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że udawałem przed innymi i przed samym sobą, że jestem kimś innym. Mówiłem ci już o mojej sytuacji rodzinnej. Pochodzę z biednej rodzinny, gdzie ojciec i matka cały czas piją. Wstydziłem się tego, dlatego w szkole opowiadałem kolegom same kłamstwa, że jestem bogaty i tak dalej. A kiedy Ewka specjalnie wygadała im prawdę, o której jej powiedziałem, zaczęło się piekło. Nachodzili mnie u wuja, gdzie pracowałem i naśmiewali się ze mnie. Doświadczyłem wielu obelg na swój temat. Że jestem kłamcą i oszustem. Robiłem to wszystko, bo chciałem stać się popularnym w szkole, gdyby wszyscy dowiedzieli się, że jestem biedakiem to na pewno by z mną nie gadali. Byłem głupi, nie wiem dlaczego tak się zachowywałem. Dopiero teraz żałuję swojego postępowania. Wyjechałem tutaj, ponieważ chciałem w końcu oderwać się od rzeczywistości. Harowanie jak wół przez pół roku, pozwoliło mi na taką przyjemność. Pewnie po tym co ci opowiedziałem, już więcej cię nie spotkam, ale musiałem wreszcie się wyżalić. Naprawdę jest mi z tym ciężko. - nie patrząc na reakcję dziewczyny, bawił się kolorową serwetką.
- Nie wiem co powiedzieć. - wyznała zatrzymując oddech.
- Wiedziałem, nie chcesz mnie juz znać. Pojdę już sobie, nie będę już ci zawracał głowy. - podniósł się z krzesła, ale dziewczyna złapała go za rękę, aby nie odchodził.
- Nie opowiadaj głupot. Po prostu wiem co czujesz. Ja tak samo przez długi okres czasu byłam prześladowana przez Ewkę. Jesteś człowiekiem, nikt nie jest idealny. Najważniejsze jest to, że zrozumiałeś swój błąd. Na pewno cię nie zostawię, przecież kto będzie moim fotografem jeśli ciebie zabraknie. - zażartowała.
-To tylko dlatego chcesz ze mną dalej utrzymywać kontakt? - zapytał urażony.
- Przecież nie mówię poważnie. - zaśmiała się. - Oj, nie znasz się na żartach. - spontanicznie przytuliła chłopaka.
Po godzinie siódmej uśmiechnięci od ucha do ucha, wyszli z zacisznego lokalu.
Przy samym wyjściu ujrzeli, spoglądająco na nich policję. Niestety, funkcjonariusze w szybkim tempie zatrzymali nastolatków.
- Dzień dobry. - odezwali się równocześnie dwaj policjanci.
- Dzień dobry. - odpowiedział zdenerwowany Dominik, a po nim odezwała się speszona dziewczyna.
- Nie jesteście Hiszpanami? - zapytał starszy, mundurowy.
- Przyjechaliśmy tutaj na obóz. - wydukał zakłopotany
- Jesteście pełnoletni? - zadał pytanie drugi.
- W świetle prawa, jeszcze nie. - odrzekła dziewczyna.
Funkcjonariusze uświadomili ich, że o tej porze często dochodzi do porannych zamieszek, dlatego dla bezpiczeństwa nie mogą się tu kręcić. Chcieli zadzwonić do opiekunów obozu, ale Sylwia i Dominik ubłagali stróżów, aby tego nie robili. Obiecali im, że natychmiast wrócą do hotelu. Policjanci po krótkiej namowie zgodzili się, puścić ich wolno...
Tydzień później miała odbyć się rozprawa sądowa Camilli i Daniela. Marco od razu po zgrupowaniu we Włoszech udał się do sądu, ponieważ był głównym oskarżycielem. Tego dnia bardzo się stresował, właśnie czekał przed salą. Chodził od korytarza do korytarza. Był pewien, że Camilla zostanie w więzieniu. Nigdy nie był wredny, ale w tej chwili życzył jej najgorszego. Nadal nie mógł uwierzyć, że blondynka okazała się tak fałszywą osobą. Nagle zza drzwi ukazała się wysoka rudowłosa kobieta, która wezwała go do środka. Oskarżeni już tam byli. Marco nie potrafił spojrzeć na Camillę, nie po tym co mu zrobiła. Przez cały czas unikał jej wzroku jak ognia. Po wszystkich wyjaśnieniach, które złożył, mowę końcowo rozpoczął jego adwokat. Później sędzia ogłosił krótką przerwę, po której zostanie ogłoszony wyrok. Marco usiadł na krześle i wyjął z kieszeni swój telefon. Miał zamiar zadzwonić do Sylwii, jednak zrezygnował z tego pomysłu. Zdecydował, że zrobi to później. Minął już ponad tydzień, kiedy się nie widzieli, jednak chłopak kontaktował się z nią codziennie. Stała się dla niego bardzo blisko osobą, a nawet najważniejszą. Po chwili ponownie został wezwany na salę. Sędzia ogłosił, że Camilla zostaje zatrzymana na dwa lata pozbawienia wolności, a w dodatku bez żadnego zawieszenia, ponieważ jak się okazało nie po raz pierwszy złapaną ją na oszustwie. Jej wspólnik, Daniel dostał karę bardziej surowszą, ponieważ od roku handlował narkotykami. Po wyroku Marco chciał zobaczyć minę Camilli, która najwyraźniej się załamała. W końcu sprawiedliwość dosięgnęła winnych. Camilla zasłużyła sobie na to. Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, a następnie opuścił budynek sądu.
Przed gmachem czekał na niego Roman, który cały czas był dla niego wsparciem.
- Już po wszystkim? - zapytał, oczekując odpowiedzi.
- Tak, to już jest koniec. Koniec z Camillą. Teraz posiedzi sobie dwa lata za kratami. Może czegoś się nauczy. - skwitował obojętnie blondyn.
- Dobrze, że masz to za sobą. Teraz możesz zacząć nowe życie. - pocieszał go Roman.
- Masz rację. Nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca. W końcu po trzech latach, nie będę musiał się z nią użerać.
Piłkarze rozmawiając, doszli do pobliskiego parku, gdzie mogli spokojnie porozmawiać w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku.
- I co teraz zamierzasz? - zadał pytanie brunet.
- Co zamierzam? Na pewno korzystać z życia. - wyszczerzył się.
- A co z Sylwią? Kim ona dla ciebie jest? - dociekał Roman.
- Jest dla mnie naprawdę kimś ważnym.
- Marco, nie jestem głupi. Przecież ty jesteś w niej zakochany. To od razu widać. Tylko o niej wspomnę, a ty od razu promieniejesz.
- No dobra. Jestem w niej zakochany. To naprawdę wspaniała dziewczyna. - przyznał z poważną miną. - A w dodatku tęsknię za nią. Brakuje mi jej uśmiechu. - westchnął, patrząc w ziemię.
- Niedługo wróci i jej to wszystko opowiesz. - poklepał go po plecach.
- Dzięki, Romek. Prawdziwy z ciebie przyjaciel. - odwzajemnił jego gest.
Kierując się do auta blondyn wpadł na desperacki plan...
- Cześć! No ile można na ciebie czekać. Myślałem, że jesteś już gotowa. - zaczął gorączkowo brunet.
- Wiesz jak mnie przestraszyłeś? Przecież miałeś do mnie zadzwonić. - tłumczyła się, wyciągając z walizki ubrania.
- Aha i chciałaś mi przyrąbać tym wazonem. Szczęście, że jestem cały. - naśmiewał się rozbawiony chłopak.
- Bardzo śmieszne. Nawaliłam, ale zaraz będę gotowa. Poczekaj tutaj chwilę. - zgarnęła potrzebne jej rzeczy i weszła do łazienki.
W tym samym czasie Dominik złapał za pilot od telewizora. Ułożył się wygodnie na łóżku dziewczyny, gdzie niechcący znalazł zdjęcie nieznajomego mu chłopaka. Uznał, że nie będzie wścibski, więc odłożył fotografię na miejsce. Po dziesięciu minutach nieobecności do pokoju wróciła ubrana Sylwia.
- Zjawiskowo wyglądasz. - wyznał, zalotnie unosząc brwi.
- Dziękuję. - zarumieniła się.
- Nie bez powodu wtargnąłem do ciebie balkonem. - uśmiechnął się tajemniczo. - Zejdziemy nim także na dół.
- Co? Przecież jesteśmy na trzecim piętrze. Jak ty to sobie wyobrażasz? - wyznała oburzona, a zarazem wystraszona.
- Spokojnie. Musimy tylko przejść na stronę, gdzie jest mój balkon, a tam będą schody ewakuacyjne, którymi zejdziemy. To tak dla bezpieczeństwa, aby nikt nas nie zauważył w hotelu.
- Mam nadzieję, że wiesz co robisz. Od razu uprzedzam, że mam lęk wysokości. - oznajmiła, pakując do torebki telefon.
Dziewczyna zamknęła drzwi, a z pokoju wyszli oknem. Po chwili znaleźli się u chłopaka, gdzie po schodach mogli dojść na parter. Ostatni stopień dzieliła od ziemi metrowa odległość, a więc pierwszy skoczył Dominik, po czym złapał przechyloną dziewczynę w pasie i postawił na podłoże.
Kilka minut później dotarli do zaplanowanego miejsca. Kelner podał im zamówioną czekoladę, która okazała się najlepszą, jaką kiedykolwiek pili.
- Mamy jeszcze trzy godziny, bo zbiórka jest o dziewiątej. - oznajmił popijając gorący napój.
- Mam nadzieję, że nikt nas nie przyłapie. - wiedziała, że jeżeli ktoś się o tym dowie, to na pewno będą mieć problemy, przecież opiekunowie są za nich odpowiedzialni.
- Na pewno nikt się nie pozna, że gdzieś wychodziliśmy. - odpowiedział pewny swego.
- Może masz rację. To może opowiesz mi coś więcej o sobie. -Dominik nabrał w płuca dużo ilość powietrza i zaczął opisywać to co przeszedł.
- A więc moje życie nie jest łatwe. Skrywałem swoje pochodzenie przed wszystkimi, a jak myślałem, że znalazłem odpowiednią osobę, której mogę o tym opowiedzieć, zostałem przez nią okropnie skrzywdzony. Nie wiem czy chciałabyś mnie dalej wysłuchiwać. - odrzekł, patrząc w jeden punkt.
- Ej, Dominik. Mi możesz mówić o wszystkim, jestem dyskretna. Jesteś moim przyjacielem, prawda? - mówiła z powagą i przejęciem, aż chłopak postanowił jej zaufać.
- No dobra. Tu chodzi o Ewę, bo kiedy ją poznałem ona była inna. Zakochałem się w niej, ale któregoś dnia pokazała swoją prawdziwą twarz. Cały czas robiła mnie w balona. Zgrywała się przede mną. Nie wiem czy to jej sprawiało jakoś satysfakcję, czy może ją to bawiło. Kiedy powiedziałem jej kim naprawdę jestem, w mig straciłem wszystkich przyjaciół, a to wszystko przez nią. - opowiadał jej historię, która niestety go dotknęła.
- Dominik, naprawdę ci współczuję. Powiem ci, że Ewka była kiedyś inna, ale potem w niewytłamaczalny sposób się zmieniła. - objęła chłopaka ramieniem, dodając otuchy.
- Ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że udawałem przed innymi i przed samym sobą, że jestem kimś innym. Mówiłem ci już o mojej sytuacji rodzinnej. Pochodzę z biednej rodzinny, gdzie ojciec i matka cały czas piją. Wstydziłem się tego, dlatego w szkole opowiadałem kolegom same kłamstwa, że jestem bogaty i tak dalej. A kiedy Ewka specjalnie wygadała im prawdę, o której jej powiedziałem, zaczęło się piekło. Nachodzili mnie u wuja, gdzie pracowałem i naśmiewali się ze mnie. Doświadczyłem wielu obelg na swój temat. Że jestem kłamcą i oszustem. Robiłem to wszystko, bo chciałem stać się popularnym w szkole, gdyby wszyscy dowiedzieli się, że jestem biedakiem to na pewno by z mną nie gadali. Byłem głupi, nie wiem dlaczego tak się zachowywałem. Dopiero teraz żałuję swojego postępowania. Wyjechałem tutaj, ponieważ chciałem w końcu oderwać się od rzeczywistości. Harowanie jak wół przez pół roku, pozwoliło mi na taką przyjemność. Pewnie po tym co ci opowiedziałem, już więcej cię nie spotkam, ale musiałem wreszcie się wyżalić. Naprawdę jest mi z tym ciężko. - nie patrząc na reakcję dziewczyny, bawił się kolorową serwetką.
- Nie wiem co powiedzieć. - wyznała zatrzymując oddech.
- Wiedziałem, nie chcesz mnie juz znać. Pojdę już sobie, nie będę już ci zawracał głowy. - podniósł się z krzesła, ale dziewczyna złapała go za rękę, aby nie odchodził.
- Nie opowiadaj głupot. Po prostu wiem co czujesz. Ja tak samo przez długi okres czasu byłam prześladowana przez Ewkę. Jesteś człowiekiem, nikt nie jest idealny. Najważniejsze jest to, że zrozumiałeś swój błąd. Na pewno cię nie zostawię, przecież kto będzie moim fotografem jeśli ciebie zabraknie. - zażartowała.
-To tylko dlatego chcesz ze mną dalej utrzymywać kontakt? - zapytał urażony.
- Przecież nie mówię poważnie. - zaśmiała się. - Oj, nie znasz się na żartach. - spontanicznie przytuliła chłopaka.
Po godzinie siódmej uśmiechnięci od ucha do ucha, wyszli z zacisznego lokalu.
Przy samym wyjściu ujrzeli, spoglądająco na nich policję. Niestety, funkcjonariusze w szybkim tempie zatrzymali nastolatków.
- Dzień dobry. - odezwali się równocześnie dwaj policjanci.
- Dzień dobry. - odpowiedział zdenerwowany Dominik, a po nim odezwała się speszona dziewczyna.
- Nie jesteście Hiszpanami? - zapytał starszy, mundurowy.
- Przyjechaliśmy tutaj na obóz. - wydukał zakłopotany
- Jesteście pełnoletni? - zadał pytanie drugi.
- W świetle prawa, jeszcze nie. - odrzekła dziewczyna.
Funkcjonariusze uświadomili ich, że o tej porze często dochodzi do porannych zamieszek, dlatego dla bezpiczeństwa nie mogą się tu kręcić. Chcieli zadzwonić do opiekunów obozu, ale Sylwia i Dominik ubłagali stróżów, aby tego nie robili. Obiecali im, że natychmiast wrócą do hotelu. Policjanci po krótkiej namowie zgodzili się, puścić ich wolno...
***
Tydzień później miała odbyć się rozprawa sądowa Camilli i Daniela. Marco od razu po zgrupowaniu we Włoszech udał się do sądu, ponieważ był głównym oskarżycielem. Tego dnia bardzo się stresował, właśnie czekał przed salą. Chodził od korytarza do korytarza. Był pewien, że Camilla zostanie w więzieniu. Nigdy nie był wredny, ale w tej chwili życzył jej najgorszego. Nadal nie mógł uwierzyć, że blondynka okazała się tak fałszywą osobą. Nagle zza drzwi ukazała się wysoka rudowłosa kobieta, która wezwała go do środka. Oskarżeni już tam byli. Marco nie potrafił spojrzeć na Camillę, nie po tym co mu zrobiła. Przez cały czas unikał jej wzroku jak ognia. Po wszystkich wyjaśnieniach, które złożył, mowę końcowo rozpoczął jego adwokat. Później sędzia ogłosił krótką przerwę, po której zostanie ogłoszony wyrok. Marco usiadł na krześle i wyjął z kieszeni swój telefon. Miał zamiar zadzwonić do Sylwii, jednak zrezygnował z tego pomysłu. Zdecydował, że zrobi to później. Minął już ponad tydzień, kiedy się nie widzieli, jednak chłopak kontaktował się z nią codziennie. Stała się dla niego bardzo blisko osobą, a nawet najważniejszą. Po chwili ponownie został wezwany na salę. Sędzia ogłosił, że Camilla zostaje zatrzymana na dwa lata pozbawienia wolności, a w dodatku bez żadnego zawieszenia, ponieważ jak się okazało nie po raz pierwszy złapaną ją na oszustwie. Jej wspólnik, Daniel dostał karę bardziej surowszą, ponieważ od roku handlował narkotykami. Po wyroku Marco chciał zobaczyć minę Camilli, która najwyraźniej się załamała. W końcu sprawiedliwość dosięgnęła winnych. Camilla zasłużyła sobie na to. Chłopak spojrzał na nią z politowaniem, a następnie opuścił budynek sądu.
Przed gmachem czekał na niego Roman, który cały czas był dla niego wsparciem.
- Już po wszystkim? - zapytał, oczekując odpowiedzi.
- Tak, to już jest koniec. Koniec z Camillą. Teraz posiedzi sobie dwa lata za kratami. Może czegoś się nauczy. - skwitował obojętnie blondyn.
- Dobrze, że masz to za sobą. Teraz możesz zacząć nowe życie. - pocieszał go Roman.
- Masz rację. Nawet nie wiesz jaki kamień spadł mi z serca. W końcu po trzech latach, nie będę musiał się z nią użerać.
Piłkarze rozmawiając, doszli do pobliskiego parku, gdzie mogli spokojnie porozmawiać w ciszy, z dala od miejskiego zgiełku.
- I co teraz zamierzasz? - zadał pytanie brunet.
- Co zamierzam? Na pewno korzystać z życia. - wyszczerzył się.
- A co z Sylwią? Kim ona dla ciebie jest? - dociekał Roman.
- Jest dla mnie naprawdę kimś ważnym.
- Marco, nie jestem głupi. Przecież ty jesteś w niej zakochany. To od razu widać. Tylko o niej wspomnę, a ty od razu promieniejesz.
- No dobra. Jestem w niej zakochany. To naprawdę wspaniała dziewczyna. - przyznał z poważną miną. - A w dodatku tęsknię za nią. Brakuje mi jej uśmiechu. - westchnął, patrząc w ziemię.
- Niedługo wróci i jej to wszystko opowiesz. - poklepał go po plecach.
- Dzięki, Romek. Prawdziwy z ciebie przyjaciel. - odwzajemnił jego gest.
Kierując się do auta blondyn wpadł na desperacki plan...
***
Dochodziła już siódma wieczorem. Sylwia z Dominikiem i całą resztą obozu siedzieli na stołówce kończąc kolację. Trzeba przyznać, że tydzień spędzony w Hiszpanii był spełnieniem ich marzeń. Zwiedzanie, różnego rodzaju atrakcje turystyczne, a co najważniejsze kurs języka hiszpańskiego. Wszystko tutaj było fantastyczne. Czas nieubłagalnie mijał, a już pojutrze wrócą do szarej rzeczywistości. Jedno jest pewne, że do końca życia nie zapomną tych wakacji. Po zakończonym posiłku wszyscy rozeszli się do pokoi. Dziewczyna wzięła w łazience odprężająco kąpiel, po czym wróciła do pokoju. Wyjęła z torebki telefon, którym z nudów zaczęła się bawić. Chwilę później usłyszała ciche stukanie do drzwi. Była pewna, że to Dominik, więc bez namysłu, wstała z łóżka. Złapała za klamkę i otworzyła drzwi. Kiedy zobaczyła, kto stoi w drzwiach, po prostu ją zamurowało. Nie wiedziała co powiedzieć. Zakryła twarz w dłoniach, cały czas się uśmiechając. Po chwili rzuciła mu się na szyję. Chłopak przygarnął dziewczynę w swoje silne ramiona, nie wypuszczając z objęć. Tak bardzo pragnęli tej chwili, aż ich marzenie zostało ziszczone. Żadne z nich się nie odezwało. Słowa nie były potrzebne. To gesty odgrywały ważniejszą rolę. Kiedy chłopak wypuścił dziewczynę z objęć, Sylwia zaprosiła go do środka, po czym zaczęła rozmowę.
- Marco, ale jak ty się tu znalazłeś? - zapytała, uśmiech nie schodził z jej szczęśliwej i promiennej twarzy
- Mam opowiadać po kolei. A więc tęsknota zrobiła swoje. Znajomy Romka, który pracuje w biurze podróży, dyskretnie udostępnił mi informacji o hotelu, w którym mieszkacie, a kiedy doleciałem do Madrytu samolotem ekonomicznym, bo tylko takim mogłem jeszcze dzisiaj tutaj przylecieć, to dałem łapówkę przemiłej recepcjonistce, aby podała mi twój numer pokoju. Oczywiście wszystko potajemnie, nie będziemy mieć żadnych nieprzyjemności. I tak się tutaj znalazłem. - zakończył swoją opowieść siadając na brzegu łóżka.
- Nie mogę w to uwierzyć. Że przyjechałeś tu dla mnie. Pewnie jesteś zmęczony? - zapytała z troską, opierając się o komodę.
- Na pewno muszę natychmiast wziąć kąpiel.
- Jasne. Tutaj jest łazienka. - wskazała na białe zamknięte drzwi.
Blondyn po piętnastu minutach wrócił do leżącej na łóżku dziewczyny. Chłopak ubrany w szlafrok usiadł na skraju łóżka, spoglądając na Sylwię. W jego oczach można było dostrzec radość, która spotykała go w towarzystwie brunetki. Dziewczyna delikatnie się przesunęła, robiąc miejsce piłkarzowi. Ruchem palców wskazała, aby położył się obok niej. Leżeli w bezruchu w bezpiecznej odlegości. Przez chwilę dziewczyna wpatrywała się w chłopaka, następnie zmniejszyła dystans ich ciał do minimum. Blondyn delikatnie objął dziewczynę w pasie, szybko odwzajemniła jego gest, tuląc jego ramiona. Ich twarze dzieliły milimetry. W końcu chłopak przejął inicjatywę.
- Kocham cię. - wyszeptał, zbliżając się do ust dziewczyny.
- Ja ciebie też kocham. - odpowiedziała, po czym ich wargi spotkały się w namiętnym i pełnym spragnienia pocałunku...
Nareszcie miałam wolny czas i napisałam. Bardzo, bardzo was przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale myślę, że mnie rozumiecie, ponieważ same jesteście w takiej samej sytuacji. Dopiero tydzień w liceum, a już mam dość. Już zadają nam prace domowe, a w dodatku na kolejny tydzień muszę uczyć się do odpowiedzi ustnych. Masakra :( Niektórych nauczycieli już się boję. Rozdziały postaram się dodawać w weekend, w tygodniu na pewno nie będę dawała rady. Mam nadzieję, że nie zanudziłam was rozdziałem i jeszcze ktoś to przeczyta. Jeżeli się podoba to zostawcie po sobie komentarz. Wtedy będę wiedziała, że jest sens dalej pisać. Powodzenia w szkole! Pozdrawiam, Sylwia :*
Boskie, boskie i raz jeszcze boskie <3
OdpowiedzUsuńAwwwww, w końcu te piękne wyznanie ;*
Świetny, czekam na next ;3
Pozdrawiam ;>
Dobrze, że Camila dostała za swoje ! : D Niech siedzi w więzieniu i nie wtrąca się już do ich życia :D Marco podjął bardzo dobrą decyzję, na pewno nie spodziewała się, że ujrzy go w drzwiach :)Taki z niego słodki romantyk, muszą być w końcu formalnie razem, bo przecież się kochają :D Rozdział oczywiście świetny jak zawsze, uwielbiam ! Cieszę się, że ja mam jeszcze prawie miesiąc wakacji : D No i pocieszę Cię, nawet nie zauważysz a będziesz już w 3 liceum, bo ten okres w życiu płynie i leci zaskakująco szybko, wiem z własnego doświadczenia :D W każdym razie, powodzenia w nowej szkole i nowym roku szkolnym : D Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :) Pozdrawiam i zapraszam do mnie w wolnej chwili :*
OdpowiedzUsuńI jest sprawiedliwość.!;D
OdpowiedzUsuńKońcówka jest megaaa.;*
Przepraszam, że tak zalegam z komentarzami, brak czasu nawet na pisanie a na komentowanie to już w ogóle..
OdpowiedzUsuńW końcu jest sprawiedliwość, Camilla zasługuje na większą karę niż te kilka lat pozbawienia wolności. A poza tym, dobrze, że nie w zawieszeniu. No nie mogę, zaraz nie wytrzymam *-* Końcówka jest wspaniała! Czekam na kolejny, buziaki ;**
http://claire-mario-story.blogspot.com/
(Rozdział na dniach)
Dobrze że Camilla poszła do więzienia. Niech ma za swoje.
OdpowiedzUsuńJak fajnie, że Marco poleciał do Sylwii i że są razem. Końcówka zdecydowanie najlepsza <3
Też mam już dosyć szkoły i to bardzo... zmęczenie nie ustępuje -.-
Czekam na kolejny ;* Buziaki.
Świetne ♥ Zapraszam do mnie :* http://bvbstorymarzeniasiespelniaja.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńja pierwszy tydzień w ekonomie i też sie już boje :(
OdpowiedzUsuńświetny rozdział fajnie że w końcu są razem :D
Czekam na wiecej i pozdrawiam ;*
jakie to jest romantyczne a ta końcówka płynęłam,aż bym prawie się popłakała,to jest zajebiste co piszesz!!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na 4 http://marco-emila.blogspot.com/2013/09/rozdzia-4.html
Pozdrawiam i całuję ;****
Zapraszam na 5 rozdział xD http://marco-emila.blogspot.com/2013/09/rozdzia-5.html Pozdrawiam :**
UsuńŚwietne, Cudowne, piękne!! <3
OdpowiedzUsuńJejku Marco jaki słodziak aww <3
Czekałam, czekałam i się doczekałam xd
Buziaki ;*
Ale ten Marco jest słodki *.*
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, aż będą parą ! ;D
Rozdział cudowny ;)
Pozdrawiam - Nikola :*
Genialne! :3 Marco jest po prostu cudowny ;* Dobrze, że Camille spotkała kara za jej kłamstwa. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Uwielbiam<33
OdpowiedzUsuńWyznali sobie miłośc!!!
Czekam na nn:)
Buziaki:**
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
Camilla dostała za swoje! :)
OdpowiedzUsuńI jeszcze wyznali sobie miłość <3
Uwielbiam!
Czekam na kolejny!
jakie słodkie zdjęcie!
OdpowiedzUsuńJeej będą w końcu razem!
Uwielbiam<33
Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
O jejku jak super, że gołąbeczki wyznały sobie miłość. Pasują do siebie :)
OdpowiedzUsuńPS. Strasznie podoba mi się wygląd twojego bloga :D
cudny rozdział! a to zdjęcie na koniec *-*.
OdpowiedzUsuńco do liceum to mam identycznie. Nauczyciele mają nas za jakieś roboty, które poza szkołą nie mają życia.
Życzę powodzenia i pozdrawiam :*
Bardzo mi się spodobał ten rozdział.
OdpowiedzUsuńDługie mnie tu nie było, za co przepraszam.
Widzę że zmieniłaś szablon bloga, bardzo dobry wybór.
Szabloniarnia Land Of Graphic bardzo ładne wykonuje.
Czekam na kolejny. Intryguje mnie co w nim będzie.
Pozdrawiam i życzę weny.