Wziął dziewczynę za rękę i nic nie mówiąc poprowadził do
środka łódki. Dziewczyna też specjalnie nie pytając, usiadła naprzeciwko
blondyna.
- Chcesz mnie uprowadzić? – zapytała chichocząc pod
nosem.
- Ależ ja cię wcale nie porywam, skądże. Przecież sama tutaj
wsiadłaś. – wiosłował, oddalając się od brzegu. - Ja cię do niczego nie zmuszałem. - uśmiechnął się cwaniacko.
- To czemu mnie tu przyprowadziłeś i zachęciłeś, abym
wsiadła?
- To jedyne co przychodziło mi do głowy. Zobaczyłem łódkę
i dostałem olśnienia. Chciałem, abyśmy w końcu znaleźli się tylko we dwoje. Tylko ty i ja... - na chwilę odwróciła od chłopaka swój wzrok, spoglądając na horyzont.
- Czyli wszystko uknułeś. Coraz bardziej podobają mi się
te twoje pomysły. - rzekła, mrużąc przy tym oczy.
- Już tam na lądzie wyobrażałem sobie, co będziemy tutaj
robić. – dopłynął na środek jeziora i przestał wiosłować.
- Co ty kombinujesz? - czuła jakiś podstęp ze strony piłkarza.
Zbliżył się do dziewczyny i znajdując się kilka centymetrów
od niej, zakołysał łódką, po czym celowo ją przechylił. Przewróciła się do góry
nogami, a oni wylądowali w wodzie.
- Marco, głupku! Co ty wyprawiasz? Jestem cała mokra i
cholernie mi zimno. – krzyczała dziewczyna, ale nie była zła na piłkarza, wręcz
przeciwnie nie przestawała się rumienić.
Z głupim uśmieszkiem podpłynął do dziewczyny. Przytulił
ją, więc szybko zrobiło jej się cieplej. Swoim rozpalonym ciałem ogrzał ją do
czerwoności. Obrócił łódkę do prawidłowej pozycji i znowu znaleźli się w jej
wnętrzu. Żadne z nich nie usiadło, stali uśmiechając się do siebie. Marco
zrobił krok do przodu, starając się nie stracić równowagi. Złapał dziewczynę za
dłoń, następnie prawą ręką objął jej twarz. Doszło do bardzo namiętnego
pocałunku. Piłkarz
zachłannie całował jej usta, czym doprowadzał nastolatkę do
wielkiej rozkoszy. Oboje mieli to samo uczucie, uczucie jakby ich pocałunek
trwał wiecznie. Zatracili się w nim bez końca, żadne z nich nie chciało go
przerywać. Kiedy odkleili się od siebie, chłopak wziął ją w swoje rozgrzane od
słońca ramiona. Dziewczynie jeszcze nigdy, nie było aż tak dobrze.
- Jestem z tobą tak cholernie szczęśliwa. Obiecaj, że
zawsze będziesz raczył mnie takimi pocałunkami.
- Kocham cię nad życie. – wyznał, chcąc uniknąć
jakiejkolwiek obietnicy, która znowu przypomniała mu o chorobie.
- Ja ciebie też kocham, z całego serducha. – patrzyła mu prosto w oczy, po czym złożyła
pocałunek, na jego czole. – Marco, ty masz gorączkę? – zaniepokoiła się.
- Kochanie, zdaje ci się. Nic mi nie jest, czuję się
świetnie. – skłamał.
- Nic ci nie jest? Przecież masz rozpalone całe czoło. –
nie dała się zbyć, kłamstwom chłopaka.
- To słońce tak grzeję, a w szczególności twoje
towarzystwo mnie tak rozpala. – dalej próbował uniknąć prawdy.
- Tak, ale bez przesady. Proszę nie bądź taki uparty…
I wtedy coś w nim pękło. W głowie miał wielki mętlik, musiał dokonać ciężkiego wyboru. Poczuł, że to moment na rozmowę, że musi postawić wszystko na jedną kartę. Poważnie zastanawiał się nad powiedzeniem Sylwii całej prawdy.
I wtedy coś w nim pękło. W głowie miał wielki mętlik, musiał dokonać ciężkiego wyboru. Poczuł, że to moment na rozmowę, że musi postawić wszystko na jedną kartę. Poważnie zastanawiał się nad powiedzeniem Sylwii całej prawdy.
- Dobra mam już tego dosyć. Musimy poważnie porozmawiać,
dłużej już tak nie potrafię. – wybuchł jak wulkan, wiedział jeżeli teraz tego
nie zrobi, to nie zrobi tego nigdy.
- Mam się bać? Co się stało? – odparła bardzo zmartwionym
głosem, zdziwiło ją zachowanie chłopaka, a zwłaszcza ton w jakim do niej mówił.
- Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć. – spuścił wzrok,
nie mógł powiedzieć jej tego prosto w oczy.
- Najlepiej prosto z mostu. A więc o co chodzi, powiedz
mi. – brunetka zaczęła się denerwować.
- Jestem bardzo... - nie, nie mógł tego zrobić, nie potrafił wyznać prawdy, bał się konsekwencji, tego co mogłoby się stać, gdyby umarł. - ... bardzo rozdarty... Wyjeżdżam do Stanów. - wydusił z siebie słowa, które tak niechętnie chciał przekazać dziewczynie.
- Ale jak to wyjeżdżasz? Sam? Dlaczego? – zasypywała chłopaka
pytaniami, kompletnie nic z tego nie rozumiała.
- Choć bym chciał nie mogę zabrać cię ze sobą. Klub
dostał ze Stanów propozycję nie do odrzucenia dla jednego z piłkarzy. Trener
wybrał akurat mnie, byłem ogromnie zaskoczony, że padło na mnie. To jest wielki
prestiż, wielka szansa, po takim czymś moje umiejętności mogą wskoczyć na
światowej klasy szczebel. Będę pracował z największymi gwiazdami europejskiego
footballu. Od zawsze o tym marzyłem, w końcu mogę spełnić marzenia. – chłopak
cały czas improwizował, chciał jedynie, aby jego choroba nie wyszła na jaw.
- Ponad pół roku. – odparł, serce mu się krajało na widok zapłakanej dziewczyny.
- Ponad pół roku? Myślisz, że tyle wytrzymamy? Sądzisz,
że nasz związek to przetrwa? – nie chciała patrzeć na chłopaka, dlatego
odwróciła się do niego bokiem, nie chciała już nawet go słuchać.
- Sylwia, kocham cię z całych swoich sił. Jesteś miłością
mojego życia, jeszcze nigdy nikogo tak nie kochałem, ale przecież kilka miesięcy to
nie jest tak strasznie długo, jesteśmy w stanie to wytrzymać. – próbował
załagodzić sytuację.
- Łatwo ci powiedzieć! Najlepiej nic już nie mów. Wracajmy do brzegu, nie wytrzymam tu ani chwili dłużej! – chciała jak najszybciej znaleźć się w samotności.
- Łatwo ci powiedzieć! Najlepiej nic już nie mów. Wracajmy do brzegu, nie wytrzymam tu ani chwili dłużej! – chciała jak najszybciej znaleźć się w samotności.
Była już całkiem odwrócona od chłopaka, siedziała
podkulona tyłem do niego. Cicho szlochała, ale tak żeby piłkarz jej nie
usłyszał. Cały czas powstrzymywała łzy, miała ochotę wybuchnąć płaczem, lecz
nie chciała okazywać swojej słabości. W jednej chwili poczuła się
najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, niestety trwało to tylko moment. W
sekundę straciła chęci do życia. Blondyn tak bardzo chciał ją przytulić,
pocieszyć. Nie zrobił tego, wtedy mógłby zmięknąć i wyjawić jej całą tajemnicę. A
nie chciał, żeby do tego doszło. Kiedy dopłynęli, Sylwia spojrzała chłopkowi
głęboko w oczy.
- Czyli już ci na mnie nie zależy. Wszystko co mówiłeś było kłamstwem. - ogarnęła ją wielka gorycz, powoli jej serce rozpadało się na kawałki. - Czy słowo 'kocham cię' ma dla ciebie jakieś znaczenie?
- To nie tak... Ja sam nie wiem co robić...
- Czyli już ci na mnie nie zależy. Wszystko co mówiłeś było kłamstwem. - ogarnęła ją wielka gorycz, powoli jej serce rozpadało się na kawałki. - Czy słowo 'kocham cię' ma dla ciebie jakieś znaczenie?
- To nie tak... Ja sam nie wiem co robić...
- Odpowiedz mi na jedno pytanie i dam ci spokój. Czemu
nie mogę z tobą jechać?
- Czy to takie trudne do zrozumienia… Nie wiem czy miałbym dla ciebie czas... Siedziałabyś samotnie
każdego dnia, to nie ma sensu… Tu masz przyjaciół, ojca, szkołę… Zmarnowałabyś sobie życie! - jego ton głosu stawał się coraz badziej oschły.
- Może masz tam kogoś, tylko boisz się przyznać? A ja byłabym tylko przeszkodą? –
zapytała całkiem poważnie.
- Zapewniam cię, że nie. – odpowiedział, choć niepewnie.
- A zresztą, już mnie to wcale nie obchodzi. Jedź sobie,
gdzie chcesz i żyj z kim chcesz.
Spojrzał jeszcze raz w jej błyszczące, załzawione oczy i nie wytrzymał. Podbiegł do niej i przytulił z całej siły. Dziewczyna także tego pragnęła, dlatego wtuliła się w chłopaka, a łzy znowu dawały o sobie znać. Miała nadzieję, że blondyn zmieni zdanie, że nie zostawi jej tak po prostu samej.
- Proszę nie odchodź. Nie zostawiaj mnie. Błagam. - szeptała dziewczyna.
Po raz ostatni złożył na jej ustach pocałunek, po czym stanowczo uwolnił się z objęć nastolatki, czego kompletnie się nie spodziewała. Zostawił ją stojącą, bez żadnego słowa, a sam poszedł w przeciwną stronę brzegu. Dziewczyna rozpłakała się na dobre. Upadła na piasek i klęcząc, ryczała jak nigdy wcześniej. Nie dowierzała w to, co się właśnie stało. Kiedy Marco zniknął z jej pola widzenia, wiedziała, że właśnie go straciła. Czuła się jakby ktoś wbił jej kolec w serce, jakby cały świat jej się zawalił. Nie chciała dłużej siedzieć sama na plaży, więc niezauważalnie pobiegła do domku Oskara. Na szczęście nikt nie stanął jej na drodze. Przekręciła kluczyk w drzwiach i rzuciła się na łóżko.
Spojrzał jeszcze raz w jej błyszczące, załzawione oczy i nie wytrzymał. Podbiegł do niej i przytulił z całej siły. Dziewczyna także tego pragnęła, dlatego wtuliła się w chłopaka, a łzy znowu dawały o sobie znać. Miała nadzieję, że blondyn zmieni zdanie, że nie zostawi jej tak po prostu samej.
- Proszę nie odchodź. Nie zostawiaj mnie. Błagam. - szeptała dziewczyna.
Po raz ostatni złożył na jej ustach pocałunek, po czym stanowczo uwolnił się z objęć nastolatki, czego kompletnie się nie spodziewała. Zostawił ją stojącą, bez żadnego słowa, a sam poszedł w przeciwną stronę brzegu. Dziewczyna rozpłakała się na dobre. Upadła na piasek i klęcząc, ryczała jak nigdy wcześniej. Nie dowierzała w to, co się właśnie stało. Kiedy Marco zniknął z jej pola widzenia, wiedziała, że właśnie go straciła. Czuła się jakby ktoś wbił jej kolec w serce, jakby cały świat jej się zawalił. Nie chciała dłużej siedzieć sama na plaży, więc niezauważalnie pobiegła do domku Oskara. Na szczęście nikt nie stanął jej na drodze. Przekręciła kluczyk w drzwiach i rzuciła się na łóżko.
"Znowu cierpię, znowu jestem sama. Dlaczego życie musi mnie tak doświadczać? Co ja takiego zrobiłam?
Nie dam rady! Jestem za słaba, aby wytrzymać kolejną próbę. Właśnie tracę cząstkę siebie, życie odbiera mi kogoś kogo kocham. Nie mogę oddychać, brak mi tlenu..."
Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnio nie miałam na nic czasu. Jestem wykończona :/ Zaniedbałam swojego bloga jak i wasze, ale postaram się to jakoś naprawić. :)
Chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze. Pełna mobilizacja :*
Jeżeli rozdział jest okej to zostawcie coś po sobie. Pozdrawiam :*:*
Nie dam rady! Jestem za słaba, aby wytrzymać kolejną próbę. Właśnie tracę cząstkę siebie, życie odbiera mi kogoś kogo kocham. Nie mogę oddychać, brak mi tlenu..."
Przepraszam, że dopiero teraz, ale ostatnio nie miałam na nic czasu. Jestem wykończona :/ Zaniedbałam swojego bloga jak i wasze, ale postaram się to jakoś naprawić. :)
Chciałabym Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze. Pełna mobilizacja :*
Jeżeli rozdział jest okej to zostawcie coś po sobie. Pozdrawiam :*:*